W tym roku całą naszą studencką paczką postanowiliśmy wyjechać na narty. Wszyscy byliśmy miłośnikami białego szaleństwa. Niestety też wszyscy mieliśmy ograniczone fundusze. Wyjazd staraliśmy się więc zorganizować jak najtaniej. Większość pieniędzy potrzebna nam była na karnety i drobne przyjemności. No, ale spać też gdzieś musieliśmy. Oczywiście hotele i pensjonaty odpadały, to nie było na studencką kieszeń. Na szczęście noclegi w górach oferują też właściciele prywatnych domów. Można u nich tanio wynająć pokój. Jako że nie potrzebowaliśmy specjalnych wygód, mogliśmy zdecydować się na skromniejsze warunki. A to oznaczało niższą cenę. Wynajęliśmy więc dwa sześcioosobowe pokoje. Była tylko jedna, wspólna łazienka, ale stwierdziliśmy, że jakoś damy radę. Przecież na co dzień mieszkaliśmy w akademiku, a tu jak wiadomo luksusów nie ma. U gospodyni zamówiliśmy też codzienne obiadokolacje. Wychodziło to taniej niż gdybyśmy żywili się sami. A po nartach ciepły posiłek był jak najbardziej wskazany.